Włosy na detoksie, czyli moje
wrażenia po odstawieniu silikonów i SLS
Starałam się zmieniać
pielęgnację stopniowo… Najpierw odstawiłam silikony (prócz serum z olejkiem
arganowym do zabezpieczenia końcówek) i wybierałam odżywki z olejkami bądź ziołowe.
Wtedy też odstawiłam prostownicę i suszarkę. Czasem podjadałam sobie siemię
lniane lub drożdże w tabletkach, aby wzmocnić czuprynę i dodać jej blasku. Była
też kuracja Jantarem (odżywka do włosów i skóry głowy na porost i wzmocnienie
włosów). Na przestrzeni kilku miesięcy moje włosy zyskały sporo na długości,
ponieważ nie kruszyły się już tak bardzo jak kiedyś. Mają też więcej blasku i
lepiej się układają.
Na początku października
zamówiłam przez Internet kilka eko kosmetyków (recenzje pewnie z czasem się tu
pojawią). Wybrałam takie, których składniki sprawdzałam już kiedyś na swojej
głowie, choć nie zawsze w naturalnej postaci. Należały do nich m.in.: oliwa
(nie ma czegoś takiego jak „oliwa z oliwek”, ponieważ OLIWA to OLEJ Z OLIWEK), proteiny
pszenicy, olej z awokado, siemię lniane, olej arganowy. Na pierwszy ogień poszedł szampon z hydrolizowanymi proteinami pszenicy oraz maska z oliwą. Nie mogłam się już
doczekać kiedy zobaczę moje piękne, nawilżone włosy po umyciu i wyschnięciu!
Jednak „efektu wow” nie było… Zamiast tego musiałam stanąć oko w oko ze
splątanymi, suchymi włosami, których nie mogłam rozczesać (przez co trochę ich
wypadło). Mimo to, zachowałam zimną krew i postanowiłam kontynuować
detoks. Zdałam sobie sprawę z tego, jak bardzo producenci kosmetyków mydlą nam
oczy bajkowymi opisami działania ich produktów, podczas gdy jest to tak
naprawdę sama chemia. Moje piórka przyzwyczaiły się po około 3-5 myciach do
nowej pielęgnacji i teraz widzę jak z dnia na dzień stają się coraz bardziej
pokorne i oswojone. Nie są już tak przesuszone i odrobinę lepiej się rozczesują. Resztę
napiszę Wam przy okazji recenzji pierwszej pary kosmetyków, ale chcąc być
sprawiedliwą, dam im więcej czasu na okiełznanie mojej odtruwanej czupryny.W kolejnym poście napiszę Wam komu mogłabym z czystym sumieniem polecić SLSowo-silikonowy odwyk, a komu radziłabym się jeszcze zastanowić oraz odpowiem na pytanie czy można się jakoś przygotować do zmiany pielęgnacji na bardziej naturalną. Pozdrawiam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz