menu Krzyś

środa, 22 października 2014

Włosy na detoksie



Włosy na detoksie, czyli moje wrażenia po odstawieniu silikonów i SLS

Starałam się zmieniać pielęgnację stopniowo… Najpierw odstawiłam silikony (prócz serum z olejkiem arganowym do zabezpieczenia końcówek) i wybierałam odżywki z olejkami bądź ziołowe. Wtedy też odstawiłam prostownicę i suszarkę. Czasem podjadałam sobie siemię lniane lub drożdże w tabletkach, aby wzmocnić czuprynę i dodać jej blasku. Była też kuracja Jantarem (odżywka do włosów i skóry głowy na porost i wzmocnienie włosów). Na przestrzeni kilku miesięcy moje włosy zyskały sporo na długości, ponieważ nie kruszyły się już tak bardzo jak kiedyś. Mają też więcej blasku i lepiej się układają.

Na początku października zamówiłam przez Internet kilka eko kosmetyków (recenzje pewnie z czasem się tu pojawią). Wybrałam takie, których składniki sprawdzałam już kiedyś na swojej głowie, choć nie zawsze w naturalnej postaci. Należały do nich m.in.: oliwa (nie ma czegoś takiego jak „oliwa z oliwek”, ponieważ OLIWA to OLEJ Z OLIWEK), proteiny pszenicy, olej z awokado, siemię lniane, olej arganowy. Na pierwszy ogień poszedł szampon z hydrolizowanymi proteinami pszenicy oraz maska z oliwą. Nie mogłam się już doczekać kiedy zobaczę moje piękne, nawilżone włosy po umyciu i wyschnięciu! Jednak „efektu wow” nie było… Zamiast tego musiałam stanąć oko w oko ze splątanymi, suchymi włosami, których nie mogłam rozczesać (przez co trochę ich wypadło). Mimo to, zachowałam zimną krew i postanowiłam kontynuować detoks. Zdałam sobie sprawę z tego, jak bardzo producenci kosmetyków mydlą nam oczy bajkowymi opisami działania ich produktów, podczas gdy jest to tak naprawdę sama chemia. Moje piórka przyzwyczaiły się po około 3-5 myciach do nowej pielęgnacji i teraz widzę jak z dnia na dzień stają się coraz bardziej pokorne i oswojone. Nie są już tak przesuszone i odrobinę lepiej się rozczesują. Resztę napiszę Wam przy okazji recenzji pierwszej pary kosmetyków, ale chcąc być sprawiedliwą, dam im więcej czasu na okiełznanie mojej odtruwanej czupryny.W kolejnym poście napiszę Wam komu mogłabym z czystym sumieniem polecić SLSowo-silikonowy odwyk, a komu radziłabym się jeszcze zastanowić oraz odpowiem na pytanie czy można się jakoś przygotować do zmiany pielęgnacji na bardziej naturalną. Pozdrawiam.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz