Na naszych włosach odbija się
wszystko: pielęgnacja, dieta, zabiegi stylizacyjne oraz zdrowie zarówno
fizyczne, jak i psychiczne (np. stres). Ja swoich włosów nie układam na
szczotce, wałkach itp. Suszarki używam sporadycznie i suszę tylko chłodnym
powietrzem. Prostownicy używam raz na kilka miesięcy na większe wyjścia typu
wesele lub sesja zdjęciowa. Dbam o to by moje włosy były gładkie i miękkie w
dotyku przy pomocy kosmetyków. Gdy chcę by miały więcej objętości, związuję je
na kilka godzin w wysoki kucyk lub w koczek. To w zupełności wystarczy. Lakieru
ani pianki również nie używam nawet po prostowaniu (gdybym chciała je zakręcić,
to pewnie bym się jednak skusiła). Uważam przy myciu włosów oraz przy czesaniu,
aby robić to delikatnie, jak najmniej je plątać i ciągnąć. Rozczesuję czuprynę
grzebieniem, który jest na końcach łagodnie zakończony (nie drapie i nie
kaleczy skóry głowy) oraz sprawdzoną drewnianą szczotką (nie elektryzują mi
się po niej włosy).
Choć może nie jest to dobrym
przykładem dbania o zdrowie, używam farby z amoniakiem, aby rozjaśnić moje
jasnobrązowe włosy do odcienia jasny/bardzo jasny blond. To niestety powoduje
przesuszenie i kruszenie się włosów (mimo, że farbuję tylko odrosty). Farby
zostało mi tylko na kilka użyć. Zależy mi na moim zdrowiu, więc będę ją
niedługo wymieniać na delikatniejszą, bez amoniaku, stworzoną z myślą o
alergikach i kobietach w ciąży. Ma bardzo dobry, łagodny skład. Ale o tym
później…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz