Porowatość może rosnąć pod wpływem częstej stylizacji (szczególnie przy użyciu prostownicy), ale również może się zmniejszać, jeśli właściwie zadbamy o włosy. Nie musi być również taka sama na całej ich długości. Najczęściej u nasady porowatość jest niższa (ponieważ są to nowe włosy), a na końcach wyższa, gdyż końcówki niszczą się w tempie ekspresowym ;-)
Prawidłowe określenie porowatości naszych włosów jest kluczem do właściwej pielęgnacji. Im wyższa porowatość, tym łatwiej włosy uszkodzić i tym ważniejszą rolę w pielęgnacji będą pełnić silikony. Im niższa porowatość, tym mniej objętości oraz puchu (zazwyczaj). Jeśli bez użycia silikonów włosy błyszczą "jak szalone" a do tego są naturalne i ciężko je ułożyć w inną fryzurę niż ich ulubiona, to są to z pewnością włosy niskoporowate. Takie włosy lubią się też wyślizgiwać z gumek. Wysokoporowate włosy można rozpoznać np. u dziewczyn, które używają farby z amoniakiem i mają przesuszone oraz zniszczone stylizacją włosy. Takie "wysokopory" kruszą się niemiłosiernie i nie przybywa im długości, mimo że od góry przecież rosną (nie każda farbowana blondynka musi mieć taką strukturę włosów, jeśli o nie odpowiednio zadba).
Podane tutaj informacje mają tylko nakreślić temat porowatości włosów i przedstawić ogólny zarys tego zagadnienia. W kolejnych postach omówię poszczególne rodzaje porowatości nieco dokładniej.
A jak tam Wasze wakacje? :-) Jakieś plany wyjazdowe czy może praca?
Zawsze się zastanawiam, czy mam bardziej średnioporowate czy nisko, bo w sumie moczy się je normalnie i wszystko jest normalne (dla mnie) haha :D
OdpowiedzUsuńA wakacje to trochę pracy, trochę wyjazdów ;)
Ja mam średnio/wysokoporowate, ale walczę o to, by ta porowatość się obniżała :)
OdpowiedzUsuń