Ostatnio rzadko piszę na blogu i jest to spowodowane moimi życiowymi zmianami. Otóż, wyprowadzam się z chłopakiem do anglii. Domykanie pewnych spraw w Polsce oraz żegnanie się ze znajomymi jest teraz moim priorytetem. Zdążyłam jednak odwiedzić fryzjera i o tym Wam dzisiaj napiszę ;-)
Postanowiłam przygotować moje włosy na angielską pogodę. Podcięłam je o ok. 4cm oraz zafundowałam im lipidową kurację Loreal. Nie jestem zwolenniczką takich chemicznych eksperymentów, ale moje włosy były w takim stanie, że sama naturalna pielęgnacja nie wystarczyła. Zabieg ten dociążył moją czuprynę, niestety tylko na kilka myć.Widocznie, trzeba go powtarzać lub używać kosmetyków z tej serii, aby efekt się utrzymał. Włosy znowu fruwają jak szalone i są zbyt lekkie, dlatego wracam do systematycznego olejowania olejem lnianym oraz do lnianych płukanek :-) Mam nadzieję, że chociaż nie będą się tak koszmarnie kruszyć jak przed zabiegiem...
Kolejną zmianą jest zdrowsza dieta :-) Z ograniczaniem cukru bywa różnie, ale bardzo się staram. Jem również więcej warzyw i owoców oraz unikam laktozy. A moim najnowszym hitem są jagody goji, które mają dużo witamin oraz przeciwutleniaczy. Są nazywane "owocami młodości." Faktycznie, skóra mi się po nich poprawiła. Oby włosom też się spodobały :-) Ważne jest, aby kupować te bez konserwantów, czyli bez siarczanów. Warto, bo podobno znacznie wzmacniają odporność organizmu, a to zawsze lepsze niż leki.
Zdjęcie z aktualizacji włosowej dorzucę jak tylko znajdę kabel, aby ściągnąć je z telefonu. Oczywiście, o moje włosy zadbała Pani Ula, za co serdecznie dziękuję i obiecuję wracać do Pani z moimi włosami :-)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz